Stosuję tydzień od tygodnia. Dziś dokładnie siódmy dzień. Mogę Wam powiedzieć, że wszelkie moje wątpliwości związane z tym spalaczem zostały rozwiane. Widzę efekty, czuję, waga też daje mi o nich znać. Mam wielką motywację i zamierzam dobić do celu.
Trizer- co myślę o tabletkach?
Przyznam szczerze, że zwykle mam problem z przełknięciem większej tabletki. Trizer to kapsułki, które nie sprawiają problemów przy połykaniu.
Byłam zawsze raczej mało systematyczna. Nie było u mnie planowania, wszystko działo się spontanicznie. Trizer uczy mnie tego planowania/pilnowania/podporządkowywania się. Kapsułkę połyka się trzy razy dziennie, na pół godziny przed głównymi posiłkami. Przyznam szczerze, że na początku ustawiałam sobie przypominacz. Teraz już nie jest mi on potrzebny.
A co z dietą?
Z diety jestem również zadowolona. Nigdy wcześniej nie korzystałam z pomocy dietetyka, ani stacjonarnie, ani przez internet. To fajna opcja. Często miałam problem z wymyślaniem co rusz to nowych posiłków i to takich, którymi najadłaby się cała moja rodzinka – bez marudzenia. Teraz już nie muszę niczego wymyślać, bo dostałam dokładną rozpiskę, na której zaznaczono co, o której, i w jakich ilościach powinnam jeść.
Posiłki nie są skomplikowane
O dziwo! Bo spodziewałam się, że będą na tyle wymyślne, że będę szukać wymówek od gotowania. Na szczęście nie są, i żadna wymówka w tym przypadku nie zda egzaminu. Ale ja ich nawet nie szukam, bo i po co, skoro gotowanie jest proste i przyjemne a smak tego, co ląduje od tygodnia naszych talerzach nawet trudno opisać słowami. Pokochałam przede wszystkim owsiankę, i o niej pewnie pojawi się jakiś oddzielny post. Ale jestem też wierna kaszom, pełnoziarnistym makaronom.
Nie wchodzę na razie na wagę
Ale różnicę już zauważam. Z resztą. Nie tylko ja. W każdym razie tym, co uda mi się ( mam nadzieję osiągnąć) pochwalę się dopiero za jakiś czas. A tymczasem trzymajcie za mnie mocno kciuki. Motywacja jest. I mam nadzieję, że z każdym dniem będzie większa.